obóz ze wspomnień Grzesiuka. Obóz podległy władzom obozu głównego. dotyczący obozu lub zwiazany z obozem. wieczór wspomnień. , wspomnienie lata, z piosenki Anny Jantar. wspomnienia dawnych rzeczy. Wszystkie rozwiązania dla OBÓZ ZE WSPOMNIEŃ GRZESIUKA. Pomoc w rozwiązywaniu krzyżówek. W 2018 roku - w którym 21 stycznia minie 55 lat od śmierci barda Warszawy, Stanisława Grzesiuka, a 6 maja 100 lat od jego urodzin - jego książki: "Pięć lat kacetu”, "Boso ale w ostrogach” oraz "Na marginesie życia” ukażą się po raz pierwszy w wersji bez ingerencji cenzury. (ze wspomnień byłego więźnia KL Gross – Rosen – L.B.) Rewir to przeznaczony dla więźniów szpital obozowy. Początkowo w obozie była tylko izba chorych, zajmująca połowę baraku kuchni (później blok nr 1). W sierpniu 1941r. przeznaczono na rewir jeden z nowo pobudowanych bloków. 60 lat temu - 21 stycznia 1963 roku - zmarł Stanisław Grzesiuk, pisarz, pieśniarz, piewca obyczajów dawnej Warszawy. Z wykształcenia elektromechanik, w czasie Po skończonej lekturze „Pięciu lat kacetu” nie mogłam doczekać się premiery drugiego tomu wspomnień Grzesiuka. Przez dłuższy czas brakowało mi tego zadziornego, cwaniaczkowatego stylu, więc gdy tylko „Boso, ale w ostrogach” trafiło w moje r Raspail Obóz Świętych - Tanie książki - Księgarnia internetowa ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart - Najwięcej ofert w jednym miejscu ⭐ 100% bezpieczeństwa każdej transakcji. lWNszv. Choć od śmierci słynnego warszawskiego barda minęło 45 lat, nadal fascynuje swoją sztuką i osobowością. Alex Kłoś dotarł do wielu bliskich mu osób, które wspominają go jako człowieka niepokornego, kochającego życie. Na pytanie, czy był dzieckiem ulicy, siostra Grzesiuka Krystyna Zaborska wyjaśnia:– W żadnym wypadku. Mama nie pracowała, chodziła z nami na spacery. W dzieciństwie był chyba najbardziej z nas wszystkich kochany. Pierwszym instrumentem, na którym grał, była mandolina, ale piosenki, które śpiewał jako 13-latek, nie były akcent i intonacja głosu nie były dziedzictwem pokoleń, bo rodzice Grzesiuka nie pochodzili z Warszawy.– Nie przestrzegał żadnych zasad muzycznych – uważa Stanisław Wielanek. – Frazę naginał, jak mu było wygodnie. Muzycy nie bardzo chcieli z nim grać. Za to dziewczyny, z którymi – jak ocenia siostra – szło mu świetnie, zachowały o nim ciepłe wspomnienia. – Jak ktoś chciał na mnie krzywym okiem spojrzeć, zawsze stał z boku i był moim obrońcą – mówi jedna z nich. Epizody z czasu pobytu w obozie koncentracyjnym w Dachau wspomina mężczyzna wdzięczny za pomoc w uratowaniu brata. – Czuwał całą noc, żeby nie poszedł na druty – przypomina. Po zakończeniu wojny Grzesiuk garściami czerpał z życia. Nagle się okazało, że ma gruźlicę. – Pił wódkę, bo powiedział, że woli żyć krócej, ale intensywnie – pamięta siostra. – W trakcie operacji opowiadał dowcipy – dodaje operująca go w Otwocku lekarka. – Był uroczym pacjentem, choć bardzo syn Marek Grzesiuk miał niespełna 13 lat, gdy ojciec zmarł. Pamięta głównie jego nieobecność, ale do dziś przechowuje rękopisy trzech książek: „Pięć lat kacetu”, „Boso, ale w ostrogach” i „Na marginesie życia”. Do opowieści o Grzesiuku dorzucają wspomnienia muzycy różnych pokoleń, wśród nich Muniek Staszczyk. Home Książki Literatura piękna Z otchłani Jest to opowieść o kobietach w Birkenau. Zofia Kossak pisała z punktu widzenia katoliczki. "Na wolności nikt nie wyobraża sobie, że można dojść do takiego stopnia wychudzenia. Kości biodrowe sterczały, podobne skrzyżowanym i do góry odwróconym łopatom, kręgosłup zdawał się leżeć na zewnątrz ciała jak sękaty drąg, zeschłe kłącze dzikiego irysu. Zapadły brzuch był niemal przyschnięty do krzyża, pod obojczykami skóra prześwitywała niby błona nietoperza, uda widziały się szczuplejsze od łydek (bo łydki mają dwa piszczele, udo jeden), kolana sterczały niby potworne huby na drzewie, twarz o zapadłych policzkach, zaostrzonym trupio nosie i wysuniętych na przód zębach, głowa osadzona na szyi cienkiej jak u ptaka... Takie szkielety, żywe modele anatomiczne, chodziły, pajęczymi, okropnymi, podobnymi do szponów dłońmi kostuchy chwytały się krawędzi prycz, by nie upaść" Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 7,2 / 10 128 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Bądź pierwszy Dodaj cytat z książki Z otchłani Dodaj cytat Powiązane treści ============02 Podtytuł 14 (19443364)========================11 Zdjęcie Autor (19443374)============fot. ============04 Autor tekstu mag (19443370)[email protected]============06 Zdjęcie Podpis (19443356)============Więźniowie uratowani z obozu Mauthausen-Gusen. Amerykanie rozdawali im Myszki Miki, Grzesiuk miał ją na mandolinie============06 Zdjęcie Podpis (19443376)============Stanisław Grzesiuk napisał trylogię „Boso, ale w ostrogach”, „Pięć lat kacetu” i „Na marginesie życia”. Książki były popularne, zdobywane spod lady. Autor był szczery, bezkompromisowy w poglądach, wstrząsnął czytelnikami============08 Cytat 12 historia (19443347)============W obozie koncentracyjnym dobroć była niezapomnianym darem arcPierwsza wydana właśnie biografia Stanisława Grzesiuka przypomina postać autora, który miał też przyjaciół ze Śląska i Zagłębia. Poznał ich w KL Gusen,Co to za niedorajda życiowa. Długo się tu nie uchowa. Jak go w ciągu miesiąca nie utłuką, to będzie miał wielkie szczęście - pisał Stanisław Grzesiuk w swoich wspomnieniach „Pięć lat kacetu” o ks. Józefie Szubercie z Wodzisławia. Grzesiuk wiedział, że podstawą przeżycia w obozie jest miganie się od pracy, a ten człowiek o „gębie inteligentnej i sympatycznej” wziął się do solidnej roboty ponad siły. Zapytał ze szczerą ciekawością, kim jest i usłyszał, że księdzem. Za księżmi Grzesiuk nie przepadał, nie chcieli mu pochować ojca socjalisty. Wiedział też, że w obozie za spowiedź brali od więźniów jedzenie, ale jak się później przekonał, ks. Szubert zawsze spowiadał za darmo. To też dawało mu gorsze szanse na przeżycie. Gdyby nie pomoc Grzesiuka, warszawskiego cwaniaka i kozaka chowanego na ulicy, ks. Szubert nie opuściłby obozu żywy. Grzesiuk pisał: #„W ten sposób zaczęła się jedna z najdziwniejszych przyjaźni. Ja - robociarz, chłopak łobuzowaty, niewierzący, zyskuję przyjaźń inteligenta, człowieka wielkiej wiary”.Ale nie chodziło o dzielenie się jedzeniem, tylko o to, żeby ulokować uduchowionego ks. Józefa w lepszej pracy, uchronić przed biciem i niebezpieczeństwem. Grzesiuk pisał: „Jak przy robocie robi się gorąco, biorę księdza Józefa za rękę i urywamy się. On zawsze się bał, lecz wierzył w moją gwiazdę i spryt. Wierzył też, że to Bóg się nami opiekuje i każda sztuka nam się uda”.Kiedy ks. Szuberta wzięli do kamieniołomów, Grzesiuk rozumiał, że w tym miejscu życie księdza zaraz się skończy. Praca jest wyniszczająca, są też dodatkowe „sporty dla Polaków”. Specjalnie więc zgłasza się na ochotnika, kapo nawet myśli, że zwariował. Grzesiukowi udaje się jednak tak ks. Józefem kierować, że mało go bili. Czasem jednak dostaje. Ksiądz dziwi się wtedy: „Mój Boże kochany i za co?”. Grze-siuk odpowiada: „Tak, pytaj się Boga, to kapo walnie cię jeszcze raz i zabije. Chodź tu za wózki, bo będzie jeszcze bił”.Pewnego dnia księdza Józefa Szuberta zwolniono do domu. Obiecuje wtedy, że o Staszku nigdy nie zapomni. Grzesiuk tylko machnął ręką, ale zaczęły nadchodzić paczki. Nie tylko od niego, ale też od różnych ludzi ze Śląska. Grzesiuk zapamiętał, że przychodziły z Wodzisławia od Gertrudy Glormes i Emilii Tatuś, od wielu osób z Rybnika i Piekar. Ks. Szubert przysyłał też pieniądze matce i siostrze Grzesiuka. Długo to trwało, bo: „Minął rok - ja żyję, dwa lata żyję, trzy żyję, cztery jeszcze żyję i w końcu po pięciu latach, 10 VII 1945 roku, zjawiłem się u niego w Katowicach”.Ks. Józef Szubert do obozu w Dachau, a potem do Mauthausen-Gusen trafił w 1940 roku za naukę religii po polsku. Przed wojną posługi duszpasterskie pełnił w Chorzowie, Wodzisławiu, Pawłowicach. Po wojnie został proboszczem parafii pw. Ścięcia św. Jana Chrzciciela w Goduli. Stanisław Grzesiuk też trafił do obozu. We wrześniu 1939 r. dołączył do polskiego wojska, wrócił i działał w podziemiu. Wpadł w łapance, gestapo już go szukało z powodu czyjegoś donosu. Trafił najpierw na roboty przymusowe na wieś, tam pobił bauera, wtedy trafił do obozu w Dachau, a potem do Mauthausen-Gusen. Miał wtedy tylko 22 lata. Jego syn Marek Grzesiuk mówił, że ks. Szubert został wielkim przyjacielem ojca. Spotykali się z innymi więźniami zawsze 5 maja, w dniu, gdy otwarto bramę obozu na wolność. Przyjacielem Grzesiuka był także Bolesław Brandys z Sosnowca, poznany w tym samym obozie. Jego syn, urodzony po wojnie, także Bolesław, mógł odtworzyć historię swego ojca tylko z cudzych wspomnień. Stracił go, gdy był jeszcze dzieckiem. Jego ojciec urodził się w 1906 roku, działał w Związku Robotników Przemysłu Metalowego, miał żonę, dwoje dzieci. W czasie wojny został szefem ruchu oporu w fabryce, potem znanej jako Fakop. Kierował akcją sabotującą produkcję elementów rakiet V1 i V2. Okoliczności aresztowania Brandysa w 1944 roku przez gestapo w miejscu pracy ujawnił Stefan Matuszewski, jego podwładny i uczestnik akcji sabotażowej w fabryce. Niemcy byli zaniepokojeni złą jakością części i wprowadzili w fabryce terror. Brandysa namierzył dopiero przysłany gestapowiec, bo dotąd ten dobry fachowiec nie był podejrzewany. Na przesłuchaniach Brandys nikogo nie wydał. Syn wiedział, że w obozie ojciec przeżył piekło, gdy wrócił, ważył tylko 27 kilogramów. Przed wyzwoleniem panował w Gusen straszny głód, ludzie masowo ginęli. Przez ten obóz przeszło w sumie 335 tysięcy więźniów, jedna trzecia zmarła. Brandys przeżył dzięki Staszkowi Grzesiukowi, który zorientował się, że nowy więzień nie zna zasad, jakie pomagają tu przetrwać. Chronił go, a gdy Niemcy wrzucili kiedyś Brandysa do komórki z rozwścieczonymi psami, które go strasznie pogryzły, to Grzesiuk opatrywał go i żywił. Pamiętali o sobie do końca życia; Brandys zmarł rok po nim, w 1964 roku. Mimo przeżyć Brandys lubił psy, podczas spaceru rzucił się na pomoc pieskowi, który nagle wskoczył na jezdnię. Zginął pod syna pocieszało, że obaj przyjaciele zmarli własną śmiercią. Stanisław Grzesiuk pisał przecież: „Umierać na rozkaz nie miałem chęci”. {"type":"film","id":11200,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Triumf+ducha-1989-11200/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Triumf ducha 2013-10-14 16:43:11 Taką, mniej więcej kwestię wypowiada Dafoe, pod koniec filmu. Co to niby ma znaczyć? Że niby Żydzi Żydom zgotowali taki los? Czy to błąd w tłumaczeniu? Film ma jeszcze, jak na mój gust, jeszcze jeden kwiatek. Dafoe na początku opowiada, ze "wywieźli nas do tysiąca obozów w całej Europie". Ta "Cała Europa" to Polska i Niemcy. Może jeszcze o tym filmie nie słyszałem. Przeczytałem o nim, w komentarzu, jednego z użytkowników portalu. Że niby taki dobry. No i, moim zdaniem, film dobry nie życiu w obozach koncentracyjnych przeczytałem następujące książki: "Pięć lat kacetu" Grzesiuka. "Anus mundi" Wiesława Kielara", "Los utracony" Imre Kertesz, "485 dni na Majdanku" Jerzego może dlatego film wydaje mi się tylko luźno osadzony w realiach Oświęcimia. Sam przyjazd transportu chyba tak nie wyglądał, jak na tym filmie. Przyjazd wygląda zbyt scena, gdy pierwszy raz pokazane jest, jak więźniarki ciągną wagonik, jest przejmująca, wzbudza współczucie. Ale jest to jedna z niewielu takich scen. Gdy współczujemy więźniom. Mniej więcej po godzinie seansu widz spogląda na zegarek i, mimo okrucieństw na ekranie, marzy by jak najprędzej skończyły się jego(widza nie bohaterów) męki. I film się bohater grany przez Dafoe antypatyczny tym. Raczej odpychający. Nie sposób mu wątpliwości, zcy jego odmowa walki dana temu SS manowi w ogóle mogłaby mieć miejsce. Zbyt hardy. Ja wiem, ze to tylko film, ale z realiów wyczytanych w wymienionych wspomnieniach, wynika, że oni(ss) wymagali bezwzględnego udział w buncie, to chyba zdaniem lepszym filmem jest lepiej obejrzeć jakiś film dokumentalny, lub przeczytać jedną z wymienionych przeze mnie książek, niż oglądać ten film. Nie polecam użytkownik usunięty Trochę zgadzam się. Film stara się pokazać brutalną rzeczywistość obozową ale zabrakło mi w tym jakiejś lepszej fabuły i bohaterów którym można by współczuć. Odnoszę wrażenie że fabuła jest głównie pretekstem żeby pokazać przemoc i okrucieństwo a to za mało na naprawdę udany film. Daję 5/10. użytkownik usunięty A może to zła obsada? A może po prostu są lepsze filmy o obozach? Może brak pokazania psychologicznej głębi, wyczerpania głównego bohatera? Czytam w notkach o nim, że dwie walki stoczył po ciężkiej chorobie. Jedną z przeciwnikiem dużo cięższym od niego. Że dopiero po kilku stoczonych walkach dostał trochę lepszą w pamięć mi nie zapadł. Już go prawie nie pamiętam. A oglądać drugi raz nie mam ochoty. użytkownik usunięty Są lepsze np. Playing for time - 1980, Kapo - 1959, A man Escaped - 1956 i tak dalej. Z nowszych Rescue Dawn - 2006 a z najbardziej znanych, rozrywkowych i oczywistych The Deer Hunter, The Great Escape, The Bridge on the River Kwai i tak dalej. Z drugiej jednak strony Dafoe to przecież dobry aktor, widocznie jednak nie na takie for time jest znakomity, nawet wyszedł ostatnio na bluray:) po części się z Tobą zgadzam, zawsze oglądam filmy wojenne, i przeczytałem parę książek- Grzesiuka tez, dokumentalne, [byłem] na Majdanku ,tylko osobiście nie rozmawiałem z kimś kto przeżył obóz ,chociaż są z nimi wywiady , wiec ...jeśli chodzi o błędy , czy wyjaśnienia....1 Defoe mówi o 1000 obozach w całej europie... rzeczywiście obozy były prawie w całej europie a czy ich było 1000 raczej nie , pewnie ze 100 , nie ma dokładnych danych2 rozdawanie chleba współwięźniom, w obozie była taka znieczulica i apatia, ze za kawałek chleba to sie kobiety oddawały. a żeby przeżyć, matki nie przyznawały się do swoich dzieci. ponieważ poszły by z nimi do gazuoczywiście naziści oczekiwali bez względnego posłuszeństwa, po to były różne kary i inne rzeczy 4 już nie wspomnę o kanibalizmie w obozie, czy, gwałtach na współwięźniach5 jak ktoś czytał o więźniarkach z Oświęcimia , lub oglądał film , to wie ze np. jak opowiadała 1 co przeżyła Oświęcim, Kazali IM Przerzucać KAMIENIE Z 1 KUPKI NA 2 KUPKĘ, LUB KUPĘ PIACHU, EWENTUALNIE Z dla zabawy esesmani strzelali do więźniów , pracujących na polu lub ogólnie przy pracy6 jeśli chodzi o tą cenę z ciągnięciem wozu przez więźniarki, jest przejmująca, po prostu trzeba się wczuć w ich role, empatia, wyobrazić sobie co one czuły, i jakie to musi być nieludzkie. -----------jeśli ktoś ta scenę oglądał na lajta. to tylko tam brakowało ss-mana z pejczem by i je poganiał ....chore.....7 Że niby Żydzi Żydom zgotowali taki los? raczej oni sami zgotowali sobie ten los , zgadzając się na wszystkie upodlenia .po prostu powinni walczyć . oczywiście nie jest to po proste..poświęcić się dla obcego człowieka..ale chodzi mi o znieczulice społeczną.... jeśli widzimy zło i nie reagujemy , dajemy przyzwolenie , na wyrządzanie krzywdy innym .... zło wygrywaproszę oglądnąć sobie film o biografii Hitlera Hitler: Narodziny zła......tam jest ten cytatoczywiście należy się tym ludziom współczucie i oceniam , filmu, wypowiedzi staram , się nakreślić jak ten film należy odbieraćpamiętać by z głupich, pobudek, niedowartościowanego , [małego] malarza,----------- ludzie ludziom zgotowali ten los tak na marginesie ,podobno Hitler ,poprzez swa rządzę władzy chciał, by wszyscy ludzie na świecie cierpieli tak jak on .... pewnie brakowało mu bliskości i miłości drugiego mieć dużo charyzmy i chęci przetrwania , by to wytrwać , przeżyć taki obóz , fajna scena gdy Salamo znalazł i całował …. Miał motywacje by ja odnaleźćdzięki za post, bo warto o tym rozmawiać janekgromada dodam jeszcze brakuje realistycznego ubrudzenia aktorów grających główne role, no niestety nawet po 1 dniu pracy, bym był bardziej ubrudzony , niż oni, proszę się przyjrzeć , a gdzie wszy , tyfus i wybite zęby, może się czepiam, ale to tylko film , nie film mimo wszystko, podobał i czasami do niego ------najlepsza scena jest - kobiety ciągnące wózek. a wasze ulubione fragmenty ? użytkownik usunięty janekgromada Ze wspomnień wynika, że o realizm w filmach, o tej tematyce trudno. Filmy musiałyby być okrutne. Wręcz sadystyczne. Aktorzy chudzi. Jak oddać głód, chłód, strach, zezwierzęcenie?Jeśli idzie o tą tematykę, nie lubię fikcji, jakichś artystycznych wizji. Dla mnie są kalaniem świętości, żerowaniem na cierpieniu wiemy, ze niektóre wspomnienia, wspomnieniami nie są. Ta literatura po porostu dobrze się sprzedaje i można chodzić w glorii chwały. A świadkowie się każdym razie, możliwe, ze nie zrozumiałem jakiegoś zamysłu reżysera filmu o tym, kto komu zgotował ten los, czy patetycznego "wywieźli nas do tysiąca obozów w całej Europie" które- moim zdaniem- wypadło patetycznie i śmiesznie. Dziwacznie. Być może to moja wina. Aczkolwiek uważam, ze kontekst, w jakim powinno się odebrać zamysł artystyczny, winien być podany bardziej łopatologicznie. masz racje, ,,,,,,,Aczkolwiek uważam, ze kontekst, w jakim powinno się odebrać zamysł artystyczny, winien być podany bardziej łopatologicznie.,,,,,,,przecież film ,powinien być łatwy do zrozumienia szukam , jakiegoś wywiadu z nazistami, ss , ewentualnie kapo . z obozów koncentracyjnychpo prosze linki Miałam takie same odczucia, wrażenia po tym polecanym mi tu na stronie "Szarej strefy" filmie, ALE po zobaczeniu wysokich not przy triumfie ducha i zorientowaniu się jak dawno był nakręcony, głupio było mi to głośno przyznać. Gratuluję Ci odwagi. Mnie głupio było nawet ocenić na 5... wstydziłam się głupoty, niewrażliwości/nie wiem czego. Dzięki, bo dodałeś mi odwagi, by ocenić film nie łącząc go wyłącznie z ważnością tematyki. użytkownik usunięty Korekta Jeśli chodzi o "Szarą strefę" to nie mam najlepszego zdania. Z realizmem mało ma, jak na mój gust, wspólnego. Zdaje mi się że bankier który sterował Hitlerem był Żydem, ten "zło ty" pan który przyczynił się do tego co obecnie znamy z kart historii jak ww2 ? Do obozu koncentracyjnego trafił przez kobietę, do PZPR z lenistwa, literatem został niechcący, gwiazdą estrady – od niechcenia. Stanisław Grzesiuk – legendarny bard Warszawy doczekał się pierwszej na miejski folk przychodzi i odchodzi. Czasy się zmieniają, wciąż powstają piosenki wprost na ulicy, jednak dziś hip hopowy trans dużo trudniej zapamiętać, niż częstochowskie rymy złodziejskich i pijackich ballad przedwojennej Warszawy. Ze wspomnień, które zebrał w swojej książce Bartosz Janiszewski wynika, że radiosłuchacze i posiadacze adapterów oszaleli, kiedy usłyszeli w Polskim Radiu Stanisława Grzesiuka, a ze swoją bandżolą potrafił samodzielnie śpiewać w wypełnionej do ostatniego miejsca Sali Kongresowej. Kiedy zespołowi znudziło się granie rock and rolla, folk rockowa Szwagierkolaska przyniosła grupie większą sławę niż jakakolwiek inna płyta. Nie byłoby tego sukcesu bez postaci Stanisława Grzesiuka, mam też wrażenie, że nie miałby też odwagi śpiewać inżynier Staszewski, znany kilka dekad później jako „Tata Kazika”. Bartosz Janiszewski, choć stara się zachować linearny charakter opowieści, wzorem wytrawnego gawędziarza czasem uprzedza fakty, innym zaś razem powraca do przeszłości. Wszystko po to, by jak najpełniej i najciekawiej przedstawić postać człowieka, który przeżył piekło obozów koncentracyjnych, dał sobie radę w komunie i… nie przemęczał się pracą. Autor nie epatuje zbytnio alkoholowymi zainteresowaniami mieszkańców Czerniakowa, nie ekscytuje wszechobecnością śmierci w książce „Pięć lat kacetu”, przypomina za to, skąd w polskiej literaturze wzięła się fraza „Boso, ale w ostrogach”. Od pierwszej strony czuje się za to, że Stanisława Grzesiuka szanuje i poważa. Niejeden raz podkreśla jego szczególne poczucie honoru, które zresztą narobiło mu kłopotów i za okupacji i po wojnie, spryt czy wręcz cwaniactwo warszawiaka i przede wszystkim życzliwość i zainteresowanie losami innych ludzi. O ile przedwojenne i wojenne losy barda stolicy są dość dobrze znane dzięki lekturze jego świetnie spisanych wspomnień, o tyle ciekawie wypada część dotycząca powojennych losów więźnia hitlerowskich obozów. Wstępuje do PZPR, kończy kurs dyrektorów i dostaje nawet posady dyrektora administracyjnego szpitali. Co nie oznacza, że w pracy nie pije, nie wychodzi na miasto – generalnie – nie przejmuje się pracą i funkcją, bardziej losami podwładnych. To także zapis zupełnie nieznanej młodszym czytelnikom powojennej biedy. Nawet będąc członkiem partii i dyrektorem, Stanisław Grzesiuk wraz z żoną i dwójką małych dzieci gnieździł się w służbowym pokoju szpitalnym. Według autora, absolutnie nie przywiązywał się do rzeczy materialnych. Kiedy dostał od kogoś prawdziwy skarb w powojennej Warszawie – dwoje krzeseł – jedno natychmiast oddał zaprzyjaźnionej rodzinie. Jedynym, czego nigdy nie zgubił po pijanemu, była bandżola z Myszką Miki, która towarzyszyła mu za hitlerowskimi drutami, i z którą nie rozstał się aż do sporo pysznych opisów powojennego życia literackiego, są miniatury literackie, anegdoty z pobytów w sanatoriach dla gruźlików, w których jak obliczył sam Grzesiuk, spędził więcej czasu niż w obozie koncentracyjnym. Jest opis występu w alkoholowym amoku w sławnym talk show „Tele Echo”, są relacje z występów umierającego na gruźlicę barda w zadymionej kawiarni „Stolica”, skąd transmitowano „Podwieczorek przy mikrofonie”. Nie ma już tamtych audycji, dobrze, że znalazł się ktoś, kto choć na chwilę przywołał w migotliwym świecie żyjących kilkanaście godzin newsów postać człowieka, który do śmierci nie stracił humoru ani honoru i nade wszystko kochał ludzi. Opowiadał, śpiewał, grał i żył pełnią życia, bo widział jak wygląda śmierć z ręki hitlerowców.

obóz ze wspomnień grzesiuka